piątek, 1 stycznia 2016

Bieg sylwestrowy w pasy

Dokładnie dwa lata temu w tym samym miejscu, na Biegu Sylwestrowym, wystartowałem w swoich pierwszych biegowych zawodach. Miło wrócić tu po dwóch latach i zamknąć kolejny rok, jedyne co się zmieniło to brak śniegu. Tym razem postanowiłem sprawić trochę uśmiechu innym i przy okazji samemu dobrze się bawić. Wymyśliłem więc z mamą, że przebiorę się w strój więźnia. Dzień przed zawodami w późnych godzinach nocnych, mama zrobiła mi z kartonu czapkę, a ja wydrukowałem list gończy, który przyczepiłem na plecach. Przez pośpiech zapomniałem jeszcze wziąć kuli ze styropianowej bombki. Przebrałem się przy samochodzie przy dziesięciostopniowym mrozie, a chłopaki grzali dupska w aucie! W końcu byłem zbiegiem, gonił mnie czas… Porozmawialiśmy chwilę ze znajomymi, których spotkaliśmy na linii startu i wystartowaliśmy, a ja raczej zacząłem uciekać. Ludzie się uśmiechali, zaczepiali i śmiali się – cel został zrealizowany! Tempo początkowo było bardo rekreacyjne, na wąskich ścieżkach leśnych nie było mowy o skutecznym wyprzedzaniu. Dopiero na drugiej pętli nieco się przerzedziło, a ja zacząłem biec szybciej. Na mecie medal wręcza mi mój dobry kumpel Rafał, to dopiero obustronny zaszczyt! Następnie idziemy z chłopakami do samochodu, tym razem wszyscy przebrali się na dworze. Teraz czas na szybki odpoczynek i pora przygotowywać się na wieczór. Wszystkiego dobrego w nowym roku!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz