Skąd wziął się pomysł na Sieradzki Cross Towarzyski
i czym on w ogóle jest?
Sama formuła biegu jest dość nietypowa i nieczęsto spotykana. Wygrywa osoba,
która w ciągu sześciu godzin trwania zawodów pokona największą ilość
kilometrów.
Najmniejszym wymaganym dystansem do pokonania zaś było dziesięć
kilometrów, a sukces ten wieńczył pamiątkowy medal. Formuła ta pozwala
jednocześnie na dość zaciętą rywalizację między ultrasami, a jednocześnie
pozwala skumulować w jednym miejscu wszystkich miłośników biegania. Jest czas
na rozmowy, dzielenie się doświadczeniem oraz to co najważniejsze, czyli czerpanie
przyjemności jaką jest bieganie. Odkąd jestem w Stowarzyszeniu, naszym celem
była popularyzacja biegania jako najprostszej formy ruchu i to właśnie chcemy
odzwierciedlić w Naszych zawodach. Sieradzki Cross Towarzyszki to wydarzenie,
które jest od podstaw tworzone z pasją i zamiłowaniem od biegaczy dla biegaczy.
Mamy nadzieję, że wszystkim obecnym się podobało i zawitacie do Nas również w
kolejnych edycjach!
Z punktu widzenia Organizatora…
Względem edycji poprzedniej… Nie, nie będziemy patrzeć na to co było rok temu.
Teraz jest teraz i temu należy się przyjrzeć i na tym skupić. Była to druga już
edycja Sieradzkiego Crossu Towarzyskiego i to by było na tyle z nawiązań do poprzedniej
edycji.
Na ten dzień przygotowywaliśmy się już na długo przed 8 maja, tak by wszystko
było zapięte na ostatni guzik. W końcu mogłem też się poczuć jak prawdziwy
organizator biegu, który doskonale wie ile włożył sam w to pracy. Zaczynając od
załatwiania spraw finansowych z potencjalnymi patronami biegu, przewożenie
poszczególnych części pakietów, a także ich pakowanie, poprzez przygotowania
już w dzień imprezy na innych drobniejszych rzeczach kończąc.
W dzień zawodów budzik został nastawiony na godzinę szóstą, wtedy zacząłem żyć
już tylko tym dniem. Tak naprawdę to żyłem nim na dobry miesiąc czy też dwa
wcześniej, co z resztą mogą potwierdzić moi bliscy.
Punkt godzina siódma wraz z autem pełnym pakietów, melduje się na sieradzkim
Mosirze. Moje plecy jeszcze dobrze pamiętają dzień poprzedni, kiedy to te same
pakiety były w trakcie zapełniania. Lecz dzisiaj dzień jest wyjątkowy, pozwalam
myślom skupić się na rzeczach istotniejszych. Kolejne czynności nie są niczym
nowym, przepakowujemy pakiety, szykujemy trasę wraz przygotowaniem startu oraz
mety i chyba co najważniejsze, przygotowujemy się mentalnie na Nasze Święto.
Start zaplanowany został na godzinę jedenastą, na kilka minut przed, w parku
zaczyna robić się już gęściej od biegaczy, którzy zjechali do nas z całego
regionu, ale też i województwa, a nawet i Polski. Zawieszam sobie na szyi
medal, tfu aparat (ostatnio coraz częściej) i przechadzam się tu i ówdzie łapiąc
same zadowolone twarze, które chętnie wskakują mi pod obiektyw. Gdzieniegdzie
wyłapuje jeszcze uchem opinie o pakietach startowych: „Z pakietami to
przesadzili… mega pozytywnie!”, „Ale zaje!@# pakiety!”, „No z pakietami to się
naprawdę postarali.” – takie małe samochwalstwo, ale pozwolę sobie na nie
dzisiaj jeszcze nieraz. Tak, z pakietów możemy być naprawdę dumni.
Zanim
przypomnę co się w nich znajdowało, przypomnę jeszcze raz, że impreza odbyła
się bez żadnego wpisowego. W pakiecie każdy uczestnik Crossu mógł znaleźć: wodę
niegazowaną półlitrową, napój izotoniczny 0,7l, napój/nektar 1l, mleczko smakowe
MU!, kubek termiczny/brelok, herbatniki deserowe, ciasteczka familijne, magnez
Ale 60szt., długopis/smyczkę, zapach do samochodu oraz parę drobniejszych
gadżetów. Nieskromne 5+. Dodatkowo pierwsze dwadzieścia osób, które pokonały
dystans 13 okrążeń (czyli 26km) dostawały pamiątkową koszulkę techniczną.
Przed samym starem parę złów zabrał jeszcze prezydent Miasta Sieradz Paweł
Osiewała, główny patronat naszej imprezy, a następnie przystąpiliśmy do jednego
z najważniejszych punktów imprezy, czyli jej otwarcia.. Pierwsze zadanie, które
zostało mi przydzielone to odhaczanie uczestników na linii startu/mety, którzy
chcieli odpocząć bądź wrócić na trasę. Jednak na samym początku zająłem się
fotografowaniem uczestników. Kolejna rzecz, którą ‘samowychwalę’ na naszym
Crossie to ilość zdjęć oraz czas w jakim zdjęcia te znajdują się do dyspozycji uczestników
biegu na naszej stronie. Dla mnie nieskromne 5+. Dajcie nam trochę czasu, a
jeszcze ze zdjęciami Was zaskoczymy :)
W każdej wolniejszej chwili zamieniał się z poszczególnymi członkami mojej
Rodziny Biegowej, by oni też mogli przebiec swoje minimalne 10km i zajmowałem
się zadaniem odhaczania uczestników, a później również wręczaniem finiszerom medali.
Sześć godzin zawodów zleciało dość szybko. Czas ten spędzony był dość typowo
jak na takie wydarzenie, czego objawami są m.in. brak apetytu i lekka
nadpobudliwość wszystkich bodźców, które nagle się bardzo wyczulają. Gdy tylko
miałem możliwość znajdować się na trasie wśród uczestników, podpytywałem jak
się im podoba impreza i słyszałem same superlatywy, znów oczywiście nieznacznie
się ‘samochwaląc’.
Ostatnie dziesiątki minut zawodów odbyły się pod znakiem zażartej rywalizacji „pochłaniaczy
kilometrów” względem zwycięzcy II Sieradzkiego Crossu. W kategorii open kobiet
wygrała Milena Grabska - Grzegorczyk, a w kategorii mężczyzn jej mąż Bartosz,
oboje pokonali 66km wyrównując tym samym rekord trasy z roku poprzedniego
(jednak bez drugiego wspomnienia z edycji poprzedniej się nie obyło...).
Najlepszą biegaczką Ziemi Sieradzkiej została Agnieszka Zagłoba, pokonując
50km, a najlepszym Biegaczem Ziemi Sieradzkiej Marcin Walczuk, który pokonał
60km. Z Marcinem miałem okazję przebiec parę kilometrów zającując mu, ale o tym
później. Serdecznie gratulacje dla wszystkich uczestników biegu. Dziękujemy, że
przyjechaliście i miejmy nadzieję, że Wam się podobało i jeszcze do nas
zawitacie!
Gdy emocje nieznacznie opadły po godzinie siedemnastej, zabraliśmy się do ‘zamykania’
imprezy i sprzątnięcie całego majdanu. Posprzątaliśmy trasę, zgarnęliśmy
wszystko co nasze i każdy z nas udał się do domu zmęczony, ale i pełen zadowolenia,
że wspólnie osiągnęliśmy pełen sukces i możemy być z siebie naprawdę dumny. Ja jestem
i to bardzo!
Jako
jeden z uczestników Crossu…
Minimum planu
biegowego na dzień trwania zawodów to pokonanie dziesięciu kilometrów, czyli
tyle ile potrzeba, by otrzymać pamiątkowy medal. Medal, który jest kolejnym już
medalem napawającym mnie dumą, medal który jest wyjątkowy (trzecie już wspomnienie
do edycji poprzedniej… choć niedosłowne!). Medal ten ma szczególne znaczenie w
moim sercu i w mojej małej ‘karierze’ biegacza.
Pierwsze kółka pokonywałem z moją dziewczyną Karoliną i jej bratem Dominikiem.
Mam nadzieję, że dziewczyna chciała sama wziąć udział, bo na pewno jej do tego
nie zmuszałem, przysięgam! Początkowo robiliśmy razem jedną rundę, czyli 2km, a
następnie ja zajmowałem się obowiązkami organizatorskimi, a Karolina
odpoczywała. Początkowo bardzo się o nią martwiłem, gdyż wyglądała nieciekawie,
ale jak się później okazało, ona dopiero się rozgrzewała! Zrobiliśmy wspólnie
tak cztery okrążenia z przerwami. Zrobiła też parę kółek z bratem i moim
przyjacielem Maćkiem. Łącznie pokonała 12km! Niesamowita dziewczyna! Dostała
wszystko co najważniejsze: medal, a nawet drugi specjalny ode mnie i
zwycięskiego buziaka. Jestem z Ciebie strasznie dumny kochanie! Jej brat
Dominik pokonał 24km, ale to pewnie ze względu na to, że miał moje buty i go
tak niosły! :)
Gdy Dominik z Karoliną zabrali się już do domu, ja ponownie zająłem się trochę
tym drugim zadaniem na dziś, a nawet ważniejszym. Dopiero na niecałe dwie
godziny do końca, postanowiłem trochę pobiegać z Marcinem. Tego dnia zamierzał
powalczyć nie tyle co z samym sobą, ale i powalczyć o coś więcej. Przez
pierwsze okrążenia dużo rozmawialiśmy, oczywiście o bieganiu, a dopiero na
ostatnie dwa okrążenia Marcin postanowił bardziej się skupić włączając
stymulującą muzykę. Jak się okazało pomagała mu bardzo, aż zaczął grać na perkusji,
wariat!
Moim zadaniem było biegnięcie przed nim, nadawanie rytmu i sprawdzanie
czy trzyma się tuż za mną. Jak później się okazało moja pomoc była bardziej
znacząca niż w ogóle mógłbym sobie zdawać sprawy. To nie było tylko biegnięcie
dla samego towarzystwa. Ogromnie mnie cieszy, gdy mogę sprawować taką funkcję i
bliska mi osoba zajmuje następnie miejsce na podium, w przypadku Marcina pierwsze
w kategorii najlepszego biegacza Ziemi Sieradzkiej, jeszcze raz gratuluje! Znów
‘samochwalstwo’, dzisiaj mi wolno!
II Sieradzki Cross Towarzyski kończę z wynikiem 18km biegania. Zapewne można
do tego dołożyć kolejne dziesięć, które zawierało chodzenie z aparatem, sprawdzanie
trasy, bieganie do wydawania pakietów oraz inne – i w cale nie jest to
przesadzone. Jestem z siebie bardzo zadowolony, czyli już po raz kolejny! A co
tam!
Podsumowując, II Sieradzki Cross Towarzyski to impreza, która pokazuje całe
piękno biegowe. Każdy biegacz jest równy, a my skupiamy się właśnie na każdym z
osobna. Gdyby nie ‘szary’ biegacz, którym ja też jestem, to żadne zawody nie
miałyby najmniejszego sensu. Bieganie staje się kolejnym komercyjnym elementem
ludzkiego świata, a zwykły biegacz jest tylko dodatkiem, bez którego jednak
impreza by się nie odbyła, a nie mało kto o tym niestety zapomina.
Chciałbym jeszcze raz, tym razem osobiście, podziękować zarówno wszystkim
przybyłym biegaczom i biegaczkom za udział w Crossie jak i kibicom, którzy tego
dnia przyszli do parku.
- Panu Prezydentowi Pawłowi
Osiewale, który objął patronat nad biegiem,
- Partnerom Crossu: Okręgowej Spółdzielni
Mleczarskiej WART-MILK z Sieradza, City Fitness Club, firmom: GratydoAuta,
Cukry Nyskie, Sklep Medyczny Medyk eRka, Smaczek, Wodomierze,
- sieradzkiemu
MOSIR-owi, jego dyrektorowi oraz pracownikom,
-
Patronom medialnym - Naszemu Radiu, zwłaszcza w osobie Michała Sieczkowskiego
oraz serwisowi internetowemu Sieradzkiebiegi,
- firmie
Agros Fortuna, cukierni Delicja z Sieradza, Biedronce, BGŻ BNP Paribas oddział
Sieradz,
-
komendantowi Straży Miejskiej w Sieradzu, pani dyrektor Szpitala w Sieradzu,
Komendantowi powiatowemu Policji w Sieradzu,
-
Sławkowi Wilkowi,
- oraz
obecnym i zaangażowanym w przygotowania kolegom i koleżankom z Sieradz Biega,
dziękuję Wam, że jesteście i to dla mnie zaszczyt móc z Wami biegać!