Rok
temu z powodu moich niezrozumiałych teraz powódek wolałem jechać do Mykanowa na
bieg z przeszkodami, niż pojechać z grupą do Warty na Bieg Warcki. W tym roku
na szczęście mogłem się zrehabilitować. Łącznie w dziesięć osób z naszego
stowarzyszenia wybraliśmy się więc na II Bieg Warcki na dystansie pięciu
kilometrów do pobliskiej Warty, położonej około piętnastu kilometrów od naszego
miasta rodzimego. Pogoda zapowiadał się idealna na szybkie bieganie, choć na
pewno nie lepsza od atmosfery, bo w tak silnej grupie ‘niebieskich ludzików’
była na najwyższym poziomie. Moją taktykę na bieg ułożyłem na około 30 minut
przed startem. Postanowiłem biec z Krzyśkiem i wspierać Olę, tak by bardziej
myślała jak uciszyć swoich gadających i denerwujących kolegów, niż tym jak
bardzo jest zmęczona.
Skończyliśmy w około 27 minut z uśmiechami na twarzy i
ogromną satysfakcją. Takie biegi cieszą, zarówno tym, że można tam spotkać
sporą ilość znajomych, tym że są blisko i co najważniejsze tym, że jeździmy na
nie w tak licznych składach. Już dla samych takich wyjazdów warto zacząć
biegać. Na koniec swojej krótkiej relacji kieruję słowa do osób, które nie
pojechały. ŻAŁUJCIE! Nie zawsze warto biegać na maksa i się spinać, czasami
liczy się to, że można spędzić razem miło czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz