Czym jest kontuzja?
Walka z urazem tak naprawdę rozgrywa się w naszej głowie.
Żeby wygrać z nią wyścig, najpierw trzeba w to uwierzyć, że jesteśmy
wystarczająco silni psychicznie, by sobie z nią poradzić.
Ostatnie pół roku było u mnie dość obfite w sprawach kontuzji. Za każdym razem
najpierw siadała właśnie psychika. Dopiero gdy sobie wszystko poukładałem w
głowie, byłem gotowy podjąć rękawice i jak najszybciej wrócić na biegowy szlak.
Zauważyłem, że urazy pojawiają się najczęściej w najmniej chcianym okresie, a
mam tutaj na myśli jakieś zawody czy jakieś założone przez nas cele.
Zaczęło się w sierpniu ubiegłego roku od bólu pleców w odcinku
lędźwiowo-krzyżowym. Momentami ból był na tyle silny, że miałem problem ze
zwykłym codziennym funkcjonowaniem. Mimo to w ciągu 2 tygodni wystartowałem w
dwóch biegach. Z czasem człowiek dostrzega swoje błędy, to dobrze. W
październiku ból powrócił, lecz na moment. Obecnie, odpukać, nie narzekam już
na plecy. Mocno powzmacniałem mięśnie brzucha, które są odpowiedzialne za
stabilizacje naszej sylwetki.
W styczniu tego roku pojawił się u mnie ból lewej stopy po zewnętrznej stronie,
bardzo nietypowy jak dla mnie. Najprawdopodobniej był to stan zapalny. Krótki
odpoczynek i tabletki szybko przywróciły mnie na nogi.
Obecnie od prawie dwóch tygodni zmagam się z bólem mięśnia płaszczkowatego.
Zarówno w poprzednich jak i w tym przypadku ogromną rolę odgrywa psychika. Jak
wszystko ułoży się w głowie, to reszta przyjdzie już sama. Każdego dnia
kilkukrotnie ćwiczę, robię okłady i widzę że jest lepiej. Debiut w maratonie
już za pięć tygodni, może plan całkowicie jeszcze nie jest stracony? Zobaczymy.
Tak jak już mówiłem, psychika. To jest coś, co podczas chwilowej niedyspozycji jest
elementem kluczowym. Każdy znajdzie inny sposób na odbiegnięcie myślami od tego
co nas boli. Ja osobiście zacząłem bardziej skupiać się na dniu codziennym i
robieniu tego co mogę. Tak zacząłem uprawiać freelteics. Freeletics to rodzaj
ćwiczeń fizycznych o dużej intensywności, które wykonujemy wykorzystując jedynie
masę własnego ciała.
Dziś, prawie po dwóch tygodniach przerwy, poszedłem trochę potruchtać. Ból
jeszcze jest, lecz już mniejszy. Po powrocie zacząłem trening fr, o którym
wspomniałem wyżej. Sporo darmowych materiałów można znaleźć na Internecie.
Minęło mi już około 8-9 tygodni, nawet przestałem liczyć czas. Lecz dopiero
teraz przystąpiłem do właściwego programu ćwiczeń, uprzednio przygotowując swoje
ciało do morderczego treningu. 100 burpees, 300 pajacyków i 200 brzuszków w
dwóch rodzajach ćwiczeń. Wszystko to w dwóch seriach (zestaw DIONE). Z każdym
dniem jestem silniejszy.
PS. Pamiętajcie, to umysł jest odpowiedzialny za naszą siłę woli, za nasze
chęci i za nasze ciało. Keep hard!
![]() |
Freeletics to coś więcej niż zwykłe ćwiczenia. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz